pod przymusem...

Nie mam pojęcia, dlaczego ludzie nie lubią zmian. Ja je kocham.

Zmieniałabym wszystko, co tylko się da. Najchętniej jak najczęściej. Trzy razy w tygodniu. Numer konta, kolor butów, długość włosów, obrazki na ścianie, tapetę na pulpicie... A z drugiej strony mężczyzny z efektem "wow!" zmieniać nie chcę. Ani dziecka.

Niech sobie będą tacy, jacy są. Niech się zmieniają sami w swoim własnym stylu. Oby na lepsze, bo na gorsze to i ja być może nie zdzierżę. Wstanę wtedy i wyjdę z siebie.

Przy okazji, coś się zmieniło znowu. Harpagan wziął się i doczekał dentysty. Teraz kolej na Zu. W końcu kolejność według starszeństwa jakaś zobowiązuje.

Żartuję. Do dentysty śmigamy wszyscy wedle potrzeb, oprócz mężczyzny z efektem "wow!". On śmiga pod tylko przymusem, groźbą, karą i przęgierzem. 

Komentarze

Popularne posty