nie wiadomo od czego...

Obcy facet nie okazał się obcym facetem, a dobrze mi znanym kaskaderem. Też fajnie.

Poznań zwiedziłam wzdłuż i wszerz, mały jest. No ale ja jestem rozwydrzona bliską obecnością stolicy. Poza tym fruwałam, unosiłam się i próbowałam spadać. Ale za każdym razem kaskaderom udawało się mnie złapać. Jaram się.

Harpaganowi spuchły nogi. Mi jedna też. W sumie nie wiadomo od czego. Jemu jest lepiej po trzech dniach, bo maść końską chłodzącą mu zaaplikowałam. Mi za to gorzej, bo trafiłam na najgorszego lekarza świata. No, wiadomo, publiczna służba zdrowia.

A no bo tak. Bo ja nie skończyłam wycieczek po lekarzach. Idę na rekord. Z jednej strony czuję się jak hipochondryczka, z drugiej wciąż słyszę, że hej, hej, ze mną wszystko jest ok. Prywatnie to słyszę i prywatnie robię badania, bo po NFZ chodziłam dwa dni naćpana. Tak to jest, jak Ci przepisują tramal na lekki ból kolana.

Chciał mi też ten lekarz wypisać skierowanie na rtg. Ale doktorze, toż ja na twardym nie kuleję, poproszę usg.*

*weterynarz by mnie lepiej zdiagnozował...

Komentarze

Popularne posty